sobota, 31 stycznia 2015

Warsztatowo

Dla odmiany :) ja postanowiłam się troszkę pouczyć :D A działo się, działo :)
Najpierw uczyłam się troszkę szyć patchworki :)
W fantastycznym miejscu jakim jest Szwalnia Smaków w Łodzi odbyły się warsztaty organizowane przez e-kurę domową i firmę Impall. Patchwork był dosyć prosty w uszyciu, i podobno lekko oszukany, ale podstawowe zasady poznałam :)

Z takich pasków szyłyśmy nasze podkładki:


Poniżej gotowa podkładka naszej instruktorki Agnieszki :)


Każdy zestawiał kolorystykę i wzornictwo według własnego "widzi mi się"


Każdy inaczej przeżywał swoją pracę ...


... mnie przerosła trochę ilość ściegów w tych maszynach :)


ale mój ścieg wykończeniowy zasłużył na zbliżenie :)

 
Suma - sumarum powstała najbardziej kiczowata podkładka :)



Kolejny dzień przyniósł warsztaty z zupełnie innej dziedziny - tworzenie mydełek :)

Poznałyśmy 2 zasady robienia mydła:
1. zupełnie od podstaw (mieszanie, gotowanie, odmierzanie produktów i temperatury, itd.) i takie też zostało zrobione (maleńki biały plastikowy kubeczek na środku z pomarańczową zawartością) - niestety, żeby nadawało się do użytku musi odstać 4 tygodnie,


2. z gotowych półproduktów - bardziej z podejściem artystycznym :)


Moje mydełka zanim zostały sfotografowane zostały już przetestowane :)





Już nie mogę się doczekać kiedy zrobię swoją osobistą kolekcję mydełek :) bo nie ukrywam, że moim marzeniem jest mieć w galerii półeczkę z pięknie pachnącymi mydełkami :) 
Nie mówiąc już o tym, że mój syn nie może się doczekać kiedy przyjdę do przedszkola i zrobię warsztaty :) z robienia mydełek :P No cóż, najpierw mama sama musi przetestować z czym dzieci poradzą sobie najlepiej :)

P.S. Autorką zdjęć z warsztatów szyciowych jest Agnieszka Kwiatkowska (e-kura domowa)

czwartek, 22 stycznia 2015

Jak to z zamówieniami bywa ...

Czy pamiętacie jak pisałam, że "już nigdy nie będę szyła tild"? Mówiąc szczerze, nie przypuszczałam, że zostaną tak pozytywnie odebrane, co więcej, pojawiły się pytania i sugestie kiedy następne??? I.., i..., i.... zaczęłam się łamać. A może jeszcze uszyć jakieś? W nowych kreacjach, z nowymi fryzurami ... 
A póki co pokażę na szybko kartki, które zrobiłam na zamówienie. Dosyć nietypowe to zamówienie bo okazji, których miały dotyczyć było kilka, ale nie to jest nietypowe. Mam dosyć ograniczony kontakt z zamawiającym, zupełnie nie znam jego gustu i co więcej - miał ten ktoś okazję widzieć na oczy tylko jedną przeze mnie wykonaną kartkę. I musiałam polegać na swojej wyobraźni i swoim "widzi - mi - się" :)

Nie przeciągając, zrobiłam kilka kartek 3D, kilka dwu- i jedno-wymiarowych. A oto i one :)















Jak widać kilka walentynek, na Dzień Mamy i bez okazji. Mam nadzieję, że klient będzie zadowolony :)
Pozdrawiam :)

czwartek, 15 stycznia 2015

Czarny czwartek i moja antyreklama

Chyba tak określa się paskudny dzień, a takowy dzisiaj właśnie mi mija :(


To chyba jakaś złośliwość losu. Ostatnio pokazałam Wam torbę z ludowymi ptaszkami (torba)
 Kiedy tylko pochwaliłam się nią na fb następnego dnia w galerii pojawiła się Pani w celu jej nabycia :) Byłam pod wielkim wrażeniem skuteczności tego społecznościowego portalu jak i tego, że udało mi się trafić z pomysłem.
I chyba cieszyłam się za szybko. Dzisiaj Pani napisała, że zapomniałam przeszyć pasek koło klamerki (zostawiłam tam szpilkę!!!!) i pasek jest za długi :( Oczywiście byłam gotowa zwrócić Pani koszta zakupu ww torby ale Pani nie chce jej oddać, a co najwyżej podjechać, żebym usunęła usterki.
Jakby było mało - kalendarz kupiony przez inną klientkę, wysłałam na zły adres (notabene do Pani, która wcześniej kupiła etui na tablet z kotem). Dobrze, że chociaż Pani jest zadowolona z zakupu pokrowca :) No to została jeszcze Ania z zamówionym etui na telefon. Jak i tu zrobiłam jakąś fuszerkę to chyba się odstrzelę w kosmos :(

No to na razie tyle ... 

A-ha, zapomniałam dodać, że telefon mi się ciągle zawiesza, a drukarka, którą szczęśliwie odebrałam z serwisu po długoterminowym nieużywaniu - nie chce ze mną współpracować (sprzęt marki S..G)

Ech, trochę mi lepiej :D
Miłego wieczoru :)

Dopisek (dnia następnego :)
Polacy to podobnie sami malkontenci i bardzo marudny naród. Oczywiście nie chcę generalizować, bo myślę, że tak po prostu bywa, że raz mamy lepszy dzień, raz gorszy. Choć podobno statystyki biją na alarm, że ludzi z depresją z każdym dniem przybywa coraz więcej.
Ten post tak naprawdę nie wniósł nic twórczego poza marudzeniem i zbiorową terapią (wczoraj zrobiło mi się lepiej jak to z siebie zrzuciłam). 
Dzięki za Wasz odzew :) i pogodne słowa :) 

Niech moc będzie z Wami (STAR WARS) :) i weekend był pełen POZYTYWNYCH wrażeń. 
Ja w niedzielę wybieram się na pierwszą w tym roku imprezę kiermaszową - SWAP (cokolwiek to znaczy - nigdy jeszcze nie byłam, i aż drżę z przejęcia :P )


Paaa :)

wtorek, 13 stycznia 2015

Styczniowe uszytki

Trochę się ich uzbierało więc czym prędzej postaram się je zaprezentować. 
Ostatnio świat kręci się wokół maszyny do szycia i filcu, więc to co zaprezentuję to wariacje na temat ich połączenia :)
W poprzednich postach pokazałam etui na tablet z wykorzystaniem jednokolorowego filcu i aplikacji i filcu z nadrukiem. Uszyłam kolejne sztuki, głównie z kieszeniami na "przydasie" :)





ale trafił się też z typową aplikacją :)



Po pokrowcach na tablety a z myślą o zbliżających się święcie Babci i Dziadka powstały etui na okulary na bazie szarego filcu





Oczywiście etui nie tylko są dla dziadków a i szarość należy czasami porzucić i uszyłam pokrowce z kolorowego filcu:







Aplikacja z jednego z etui została "powielona" na etui do telefonu, zamówionego przez Anię :) Mam nadzieję, że będzie jej dobrze służyło :)



Filcowych uszytków ciąg dalszy i oto torba na ramię dla fanek folkloru (ptaszki są skrojone z drukowanego filcu w łowickie wzory)


Uch, to tyle na razie w kwestii filcu. Na koniec kalendarz w muzycznej oprawie :)



Po raz pierwszy jako zapięcie wykorzystałam magnes. Mam nadzieję, że długo nie będzie czekał na swojego wielbiciela. 

Kolejne rzeczy są już skrojone i czekają na swoją kolejkę :) W tzw. między czasie dekoruję też pudełka ale o tym w kolejnych postach :)

Paaa :)

środa, 7 stycznia 2015

Trzy pierwsze - trzy ostatnie

Tildy to lalki o specyficznej urodzie, lalki dla dużych dziewczynek, dla kobiet - kolekcjonerskie. Myślę, że tyle ile jest ich miłośników tyle znajdzie się też przeciwników. Ja nie należę ani do jednej ani do drugiej grupy, ale ... spróbowałam je stworzyć. Trzy tildy, trzy anioły, trzy damy o specyficznej urodzie. 
Kiedyś na zdjęciach udostępnionych w sieci podziwiałam tildy ale nie z powodu ich wykonania a z powodu ich ... ubrania. Do jakiej perfekcji i jakiego stopnia cierpliwości doszły osoby, które tworzą te małe dzieła sztuki. Przyznam, że jest to najprzyjemniejsza rzecz je ubrać ale i bardzo trudna. Postacie są nieproporcjonalne, mają długie, szczupłe kończyny i trudno jest je dobrze ubrać.


Myślę, że ubrania, które ja stworzyłam nie są doskonałe (jak i te lalki) ale podarowałam im coś od siebie, każda z nich nosi cząstkę mnie


 
choć tak to bywa z rękodziełem, że kiedy tworzymy jakąś rzecz zawsze oddajemy im cząstkę siebie.
Nietypowe są też skrzydła, które im podarowałam - bo są z filcu :) 
Te lalki zaczęłam szyć około roku temu (uszyłam ich korpusy). 


Odleżały długo schowane w szafie bo nie bardzo wiedziałam jak się zabrać do ich wykończenia. W końcu się udało i pomimo, że nie powinno mówić się "już nigdy" - myślę, że już nigdy nie będę szyła tild. To nie dla mnie. 

Ale mam nadzieję, że moje anioły znajdą swój dom i będą dla ich właścicielek dobrym duchem :)