Byłam gotowa się poddać i w ogóle tam nie dojechać :( Najpierw wybrałam złą trasę dojazdu a jak już dotarłam do Uniejowa to aura postanowiła zagrać nam na nosie i zagroziła burzą.
Kilka kropel i ciemne niebo sprawiło, że cały asortyment, który był na zewnątrz
trzeba było wstawić do środka
Ale wtedy trudno było kogokolwiek zachęcić, żeby tam zajrzał. Słonko wyjrzało i znów mogłam na nowo urządzić swój kawałek blatu.
Pod jednym dachem ze mną byli też: Ania z Jarkiem Luteraccy z pełnym asortymentem z Con Gusto i Galerią z Inowłodza,
Randia Filutowska i jej biżuteria oraz skórzane torby a także
Donata Lesińska z piękną, autorską ceramiką (kawa z jej filiżanki smakowała
przepysznie :) czyli silna grupa ze Stowarzyszenia KAMIENICA 56.
Całe szczęście, że byli bo dzięki gwoździkom Ani mogłam urządzić swój kawałek przestrzeni a ich kawie - stanąć na nogi.
W oddali stały na baczność (pomimo silnego wiatru) drewniane wiatraki
i "majaczyły" indiańskie wigwamy.
A po sąsiedzku mieliśmy mini estradę i koncerty pieśni ludowej i piosenek biesiadnych. Troszku było za głośno ...
Sąsiadami w naszej wspólnej altanie byli producenci miodu (nie mylić z pszczołami :) oraz eko - kosmetyków.
Poza tym na jarmarku byli wytwórcy wędlin i pieczywa a także przedstawiciele różnych browarów, twórcy biżuterii, ceramiki i koszy wiklinowych. Nie jestem w stanie wszystkich wypisać gdyż pilnowałam swojego kramu :) i nie bardzo miałam okazję a także i chęć zwiedzać okoliczne altany. Ogólnie - było sympatycznie. Wyciągnęłam kolejne lekcje co do organizacji takiego wyjazdu (organizacji samej siebie) i ekspozycji swoich prac. To co wydawało mi się idealnym rozwiązaniem okazało się klapą :( a to co wydawało się niemożliwe - było trafieniem w "10".
Żałuję tylko, że nie mam jeszcze ani ulotek ani wizytówek - bo bardzo by mi się przydały :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.
Jest on dla mnie oceną mojej pracy.