poniedziałek, 24 lutego 2014

wyścig szczurów ...

Do niedawna wydawało mi się, że to określenie odeszło już w nie pamięć. Dążenie na szczyt za wszelką cenę, kosztem wszystkiego i wszystkich ... Ale nic bardziej mylnego ... Czy  takie zdarzenie może mieć miejsce wśród rękodzielników? Ostatnio mam wrażenie, że tak. To co do niedawna było pasją ... staje się wyścigiem,, kto piękniejszy, mądrzejszy, praca ciekawsza, większa, mniejsza, dokładniejsza, itp, itd ... Dlaczego? Bo jest na to moda, chwila, potrzeba. Niestety złapałam się na tym ... ja sama. 
Kiedy tu na miejscu pojawiała się informacja, że będzie jakiś kiermasz, jarmark - wpadałam w panikę, że nie mam co wystawiać. I stając prawie na głowie ścigałam się z czasem i samą sobą tworząc kolejne prace. Na tempo, na czas, za szybko. Już nie z przyjemności ale z konieczności. Finał? Zmęczenie, złość, frustracja, że się nie sprzedaje, że pomysły są niewypałem, nieciekawe ...
Kiedy z galerii  wróciła do mnie paczka moich prac zrobionych jakiś czas temu byłam zaskoczona, że ja to zrobiłam. Podziwiałam samą siebie, za dokładność, pomysły, wykonanie. Tak, wiem jak to brzmi - narcyzm :) Ale wtedy dotarło do mnie, że ten wyścig jest bez sensu, poza stresem i chaosem nie wnosi nic dobrego. Odkryłam, że pomysły nie uciekły, są i nie znikną, ale trzeba je realizować po kolei, a nie wszystkie naraz, na hura. Dotychczas poznałam wiele technik, i wciąż wydawało mi się mało. Dotarło do mnie w końcu, że nie wszystkie jestem w stanie poznać i wykorzystać - zabrakło by mi doby na ich realizację :) Mam tylko nadzieję, że rękodzieło pozostanie sztuką, którą dane mi będzie dalej rozwijać w sobie i pielęgnować a owocami swojej pracy będę się z Wami dzieliła :) 
Już wkrótce porcja drewniaków zdobionych decoupage i ... może kilka gałgankowych przytulaków? pożyjemy ... zobaczymy :) Ale z dystansem i na większym luzie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz.
Jest on dla mnie oceną mojej pracy.