wtorek, 8 kwietnia 2014

Pierwsza wiosenna burza

Zawsze lubiłam spacery w deszczu - deszcz ma jakieś mistyczne cechy - dla mnie jest jak oczyszczająca kąpiel dla ziemi. Oczywiście mistycyzm znika jak za dotknięciem różdżki kiedy przemoczona jestem do suchej nitki i zimno telepie mną okrutnie. Ale ... o ile deszcz mi nie przeszkadza o tyle panicznie boję się burzy :( I najchętniej chowam się przed nią w domu. 
Kiedy dzisiaj wybierałam się po mojego syna do przedszkola z przerażeniem patrzyłam na niebo, które z cichym pomrukiem nadciągającej burzy robiło się szaro granatowe. Chyba świadomość, że razem ze mną pod parasolem idzie mój dzielny 5-latek nakazywała mi nie panikować w chwili, gdy w połowie drogi do domu ujrzeliśmy błyskające pioruny i coraz głośniejsze uderzenia grzmotów. 
Burza nie trwała zbyt długo, ale za to pięknie nas wynagrodziła bo na niebie pojawiła się kolorowa tęcza


a z czasem jej odbicie :)



Ale najcudowniejszy widok - to zachwyt na twarzy małego człowieka, który nie kryje swojego podziwu dla zjawisk przyrodniczych i fizycznych i wie, że zawsze po burzy będzie tęcza :)


a że tęcza ze swoim odbiciem najpierw była w oknie kuchennym a potem w pokoju - to naliczył ich 4 :) Cudny jest ten świat :) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz.
Jest on dla mnie oceną mojej pracy.