Czuję się tak jakbym wieki tu nie zaglądała ...
Jak to już niejedna osoba powiedziała/napisała, czasami trzeba coś zamknąć, żeby móc coś otworzyć nowego :)
Z końcem poprzedniego roku zamknęłyśmy (Galeria MISZ - MASZ) nasz sklep i pracownię na ul. Zielonej w Łodzi. Przyznam, że był to bardzo trudny okres dla mnie, bo praca w domu to w moim przypadku nie jest praca. Ani miejsca, ani warunków .... Długo by opowiadać o całym tym czasie kiedy nie mogłam znaleźć miejsca dla siebie (i dosłownie i w przenośni) ale ponieważ ten etap nie był wesoły i właściwie to go zamknęłam - nie będę się o nim rozpisywać. Był - nie ma :)
Nastąpiło NOWE :) Czy dobre? Kto wie :)
Znalazłam sobie nowe miejsce, MOJĄ pracownię :) MOJE 18m2 :) gdzie mogę tworzyć, szyć, wymyślać, przyjmować klientów :) moje "zawodowe gniazdko" :)
To miejsce to lokal w pofabrycznym budynku, gdzie jest niesamowity klimat, wielkie okno, fioletowa ściana, gdzie jest to "coś".
To były pierwsze widoki:
z czasem pojawiły się paczki z meblami
aż w końcu samodzielnie skręcone meble :)
Z czasem pojawiły się wieszaki i dzięki temu miałam okazję zobaczyć jakie pustki mam w asortymencie i braki :(
Tak zachwycałam się moim nowym miejscem "wszem i wobec", że prawie wymuszono na mnie "parapetówkę" :)
Po oficjalnym otwarciu pracowni czas było wziąć się do pracy :)
O tym co uszyłam już w następnym poście :)
piękne miejsce! szczególnie mnie zachwyca, że jest to pracownia Twoja i tylko Twoja (ja nadal tworzę gdzieś pomiędzy parapetem a deską do prasowania ;)) no i może jeszcze to okno! :D gratuluję i życzę powodzenia
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :) to naprawdę wielki komfort, nie musieć szyć między jednym gotowaniem obiadu a kolacją lub między jedną bajką a jakimś istotnym filmem. Mam nadzieję, że otworzyłam drzwi na coś nowego i nie zatrzasną się zbyt szybko przede mną :)
Usuń