wtorek, 5 sierpnia 2014

Grzybowo - czy to jeszcze wieś???

Mała, nadmorska miejscowość, według tablicy informacyjnej wieś ... Dla mnie zasługuje na miano małego miasteczka :) turystycznego. Piękna czysta plaża, przyjazna atmosfera :) Sporo willi i domów, które zamieszkują turyści, kilka miejsc zamkniętych w czasie (jakby czas zatrzymał się tam w latach 80-tych), dzielnica niemiecka na jej obrzeżach. Jest też przedszkole ale nie ma szkoły - tzn była ale od czasów wielkiej migracji Polaków do krajów zachodnich - straszy pustymi salami, powybijanymi szybami w oknach, obdrapanymi tynkami ... Kilka delikatesów, poczta i apteka - to naprawdę sporo jak na ... wieś :)



Ale ... pogoda dopisała i udało się sporo czasu spędzić na pięknej słonecznej plaży :) 


Niestety ja nie przepadam za kąpielami w zimnym Bałtyku (mój synek poszedł w ślady mamy :) zatem ograniczałam się do zanurzenia nóg do kolan :) Za to moje córki ... dzikie szaleństwo :)

Wybrzeże ma to do siebie, że i wieczorem spacery są czystą przyjemnością :)


 

Bardzo czyste plaże Grzybowa to jeden z uroków tej miejscowości, ale jest i minus tego uroku - nie ma muszelek!! a te które uda się znaleźć są jak na wagę złota :)



Podczas tego dosyć krótkiego wypoczynku zetknęłam się po raz pierwszy w życiu (a trochę tych lat już mam i nie jeden raz nad morzem spędzałam swoje wakacje) - nadmorska mgła. Przyznam szczerze, że kiedy wybraliśmy się na popołudniowy spacer ciarki miałam na plecach - niesamowite zjawisko ...




Całe szczęście mgła z czasem przesunęła się w stronę Kołobrzegu i widać było nieco więcej :)



Co do samego morza - jak już wspomniałam - dla mnie kąpiel nie do przerobienia. Za zimno ... Choć po jednym burzowym wieczorze spokojne dotychczas morze zmarszczyło się nieco, fale były nieco większe i woda stopień cieplejsza :)


Co można robić na wybrzeżu poza słonecznymi kąpielami na plaży i odmrażaniem sobie tego i owego w naszym morzu? Ano pojeździć czołgiem :) Nie, nie, ja nie :) Ale moi panowie (po prawo na zdjęciu) postanowili udawać załogę czterech pancernych bez psa i pojeździli sobie pojazdem opancerzonym po dawnym poligonie w Kołobrzegu.



Dla tych, których nie fascynuje broń palna w żadnej postaci była opcja rejsu "po Bałtyku". Dlaczego w "..." - bo wypływa się w morze na niewielką odległość od portu (tak, wiem, że to przepisy i granica), zawraca się i wpływa do doku, w którym na w miejscu robi się zawracanie i dopływa na miejsce startu. Kiedyś widziałam w Ustce albo Łebie okręt piracki, z fantastyczną dekoracją, głośną muzyką - tak, że aż ciarki przechodziły. Nasz też był piratem ale w nieco okrojonej wersji 



 Do wyboru była też Santa Maria i Wiking, a także okręt wojskowy. W sumie na koniec rejsu to nawet cieszyłam się, że wybraliśmy ten bo było gdzie się schować przed wiatrem.

Wśród oferty rejsów była też opcja wypływania na zachód słońca. My wybraliśmy się na zachód słońca w Grzybowie - było to jednocześnie tegoroczne pożegnanie z morzem :)




A teraz .... czas "wrócić na ziemię" i brać się do pracy - następne wakacje za rok :)

Co szykuję? Nowe filcowe torby, nowe piórniki (wszak to szkoła już niedługo) i może jakąś jesienną niespodziankę dla małych i dużych dam :)


5 komentarzy:

  1. Był Super wypoczynek i teraz do pracy... zazdroszczę... wypoczynku oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt - wypoczynek był super :) duża zasługa pogody :) ale i całego otoczenia :)

      Usuń
  2. Dzięki za nadmorską relację z wakacji. Znajome zakątki :) Czekam teraz na wysyp nowości. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wspaniałe wakacje! Wspaniała pogoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje były wspaniałe, dlatego teraz tak trudno wrócić do szarej rzeczywistości :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz.
Jest on dla mnie oceną mojej pracy.