I znowu decoupage odstawiłam na bok :( Może to wina tego, że się nie sprzedaje a co za tym idzie brak mi motywacji do działania? A może brak pomysłów??
Oj nieeeee, pomysły są :)
Ale z racji tego, że nie potrafię siedzieć bezczynnie uszyłam patchwork. Pierwszy w moim życiu patchwork. Na pewno daleko mu do doskonałości, ale i tak jestem z siebie bardzo dumna :)
Maszyna do szycia zawsze była mi bliska :) i uwielbiam szyć, a patchwork zawsze mi się bardzo podobał - zatem nie trzeba było zbyt długo czekać na stworzenie pierwszej patchworkowej pracy - poduchy na zniszczony wierzch "biedronkowego" taboretu.
Było to nie lada wyzwanie - bez wykroju, krok po kroku, ale udało się :)
Doszłam jednak wczoraj do wniosku, że decoupage nauczył mnie cierpliwości i wytrwałości, i nie poddawania się w trudnych chwilach, jeśli coś się nie uda. Wczoraj miałam okazję tego doświadczyć.
Ale najważniejszy wniosek - kolejna rzecz, której nauczyłam się po 40-stce :) patchwork :)
Jak pamiętacie - pierwszą było szydełkowanie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.
Jest on dla mnie oceną mojej pracy.