***
Różowo mi ... No może nie tak do końca :) ale ten post to a pro po obecnej aury za oknem i testowania nowego aparatu :)
Pada już któryś dzień z kolei, jest szaro i ponuro. Kiedyś (cały rok temu) poszukiwałyśmy z Zuzą (moją młodszą córką) sandałów. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu, a że stopę ma małą i do tego bardzo szczupłą graniczyło z cudem znalezienie jej odpowiedniego obuwia :( aż w końcu się udało. I już, już wychodziłyśmy ze sklepu kiedy w me piękne, niebieskie oczęta :) wpadły ... kalosze. To nie był tak do końca przypadkowy zakup, wręcz z utęsknieniem wypatrywałam kaloszy - długich, krótkich, ze sznurówkami czy bez ...
ale najczęściej albo cena była za wysoka, albo fason nie ten, kolor, rozmiar, itd ...
Aż wreszcie nadszedł ten pamiętny dzień i ... zobaczyłam je ;) Stały
w kącie i czekały na mnie :) Był rozmiar, i fason, i długość i ciepła
wkładka. Barierą na początku był kolor - ale okazały się jedyne w swoim
rodzaju. Z czasem dokupiłam sobie do kompletu wielką parasolkę w Ikei i
jestem prze-szczęśliwa. I mam w nosie deszcz, i wiatr i zimno. Kalosze
są takie cieplutkie a parasol wielki i chroni mnie przed każdym
deszczem. A w deszczowe dni nie ma osoby, która nie obejrzała by się za
moimi kaloszami na ulicy. Jedni się dziwią, inni uśmiechają, jeszcze
inni podziwiają (w końcu nie mam już 15 lat). A mi jest w nich dobrze
...
Trochę
było mi mniej przyjemnie jak wczoraj usłyszałam z ust przechodzącej
obok mnie starszej Pani "wariatka". Biorę to na poczet złej pogody i
tego, że pewnie wszystko ją wkurzało.
***
Chyba naprawdę czuwa nade mną jakiś dobry duch :) bo:
1. w końcu dostałam dofinansowanie do założenia i prowadzenia działalności (w tamtym roku próbowałam 4 razy - i nic; w tym się udało przy pierwszym podejściu)
2. jutro pierwsza lekcja francuskiego!!! - całe 60 minut :) - upss, pomyliłam się o jeden dzień :) - w czwartek :)
3. na 99% będę a właściwie już mam już swoje miejsce do pracy :) - dobry znajomy ma mieszkanie w kamienicy po babci, które od dłuższego czasu stoi już puste. I mogę się tam rozgościć :) Znikną słoiczki ze stołu w kuchni, papiery, koraliki itp. Będę mogła rozłożyć się spokojnie z maszyną do szycia i nikt i nic (mój pies kocha pomagać mi przy prasowaniu i szyciu - rozkłada się na wykrojach, tkaninach albo pod deską do prasowania) nie będzie mi pomagać :)
4. właśnie realizuję swoje pierwsze poważne zamówienie - 10 szkatułek dla nauczycieli na zakończenie 6 klas - każda jest inna, i tak naprawdę na mnie spadła odpowiedzialność co do wzoru i koloru - pochwalę się nimi jak tylko będą gotowe.
Jak widać do każdego z punktu ktoś się przyczynił, ale i tak cieszę się, z tego co mam :) a wszystkim sprzymierzeńcom - bardzo dziekuję :))
1. w końcu dostałam dofinansowanie do założenia i prowadzenia działalności (w tamtym roku próbowałam 4 razy - i nic; w tym się udało przy pierwszym podejściu)
2. jutro pierwsza lekcja francuskiego!!! - całe 60 minut :) - upss, pomyliłam się o jeden dzień :) - w czwartek :)
3. na 99% będę a właściwie już mam już swoje miejsce do pracy :) - dobry znajomy ma mieszkanie w kamienicy po babci, które od dłuższego czasu stoi już puste. I mogę się tam rozgościć :) Znikną słoiczki ze stołu w kuchni, papiery, koraliki itp. Będę mogła rozłożyć się spokojnie z maszyną do szycia i nikt i nic (mój pies kocha pomagać mi przy prasowaniu i szyciu - rozkłada się na wykrojach, tkaninach albo pod deską do prasowania) nie będzie mi pomagać :)
4. właśnie realizuję swoje pierwsze poważne zamówienie - 10 szkatułek dla nauczycieli na zakończenie 6 klas - każda jest inna, i tak naprawdę na mnie spadła odpowiedzialność co do wzoru i koloru - pochwalę się nimi jak tylko będą gotowe.
Jak widać do każdego z punktu ktoś się przyczynił, ale i tak cieszę się, z tego co mam :) a wszystkim sprzymierzeńcom - bardzo dziekuję :))
***
Bycie dorosłym nie oznacza rezygnacji z oglądania bajek - tym bardziej jak się ma troje dzieci w domu :)Dzisiaj po raz kolejny miałam możliwość obejrzeć Potwory i Spółka
Uwielbiam tą bajkę - można się pośmiać aż do łez, albo uronić łzy rozpaczy i smutku.
***
***
W teorii z wiekiem chce się coraz mniej. Robi się coraz mniej, wolniej :(
Chyba jestem tego przeciwieństwem :)
Chyba jestem tego przeciwieństwem :)
Nie przepadam za jedzeniem, wręcz nie lubię jeść - nie sprawia mi to przyjemności :(
ale lubię coś "tworzyć" w kuchni dla innych.
Z okazji Świąt Wielkiejnocy tradycyjnie pojawi się specjalność kuchni :)) jajka faszerowane z łososiem :) Święta bez tych jajek to tak jakby nie było świąt :(
Poza tym, w tym roku po raz pierwszy pojawią się też jajka faszerowane z rzodkiewką i świeżym ogórkiem.
Po raz pierwszy w życiu!!! upiekłam pasztet - pasztet z kurczaka w kruchym cieście
oraz upiekłam schab nadziewany białą kiełbasą
Ponieważ Święta spędzamy w większym gronie rodzinnym, żeby zbyt nie obciążać nikogo finansowo i "kuchennie" każdy coś przygotowuje :) - stąd tylko te kilka potraw. A, zapomniałam o sałatce warstwowej z udziałem tuńczyka :)
Na słodko będą babeczki
upieczone przez moje córki i makowiec (gotowy z cukierni).
ale lubię coś "tworzyć" w kuchni dla innych.
Dzisiejsze szaleństwa w kuchni
Z okazji Świąt Wielkiejnocy tradycyjnie pojawi się specjalność kuchni :)) jajka faszerowane z łososiem :) Święta bez tych jajek to tak jakby nie było świąt :(
Poza tym, w tym roku po raz pierwszy pojawią się też jajka faszerowane z rzodkiewką i świeżym ogórkiem.
Po raz pierwszy w życiu!!! upiekłam pasztet - pasztet z kurczaka w kruchym cieście
oraz upiekłam schab nadziewany białą kiełbasą
Ponieważ Święta spędzamy w większym gronie rodzinnym, żeby zbyt nie obciążać nikogo finansowo i "kuchennie" każdy coś przygotowuje :) - stąd tylko te kilka potraw. A, zapomniałam o sałatce warstwowej z udziałem tuńczyka :)
Na słodko będą babeczki
upieczone przez moje córki i makowiec (gotowy z cukierni).
Miałam ochotę coś jeszcze upichcić ale nie kupiłam na czas składników i ... nie wyszło.
***
Ponieważ nie mam bladego pojęcia jak dodać post do tej strony (może ktoś podpowie to przerobię) więc piszę jako ciąg dalszy.
Trochę się uzbierało tych kulinarnych nowości na tegorocznych wigilijnych stołach (klasowa Gosi, scholi, i ta domowo - rodzinna) :)
A co było?
- pieczone pierogi z kapustą i grzybami w cieście na croissanty
- sałatka śledziowa
- pierniczki (specjalnie dokupiłam foremki z IKEI bo był renifer i jeżyk, niedźwiadek i ślimak :)
- i cynamonowe ślimaki - drożdżowe pyszności - mniammm
A na koniec człowiek przestaje się mieścić w swoje dotychczasowe stroje ;(
Aaaa, zapomniałam, że w pracowni (KAMIENICA 56) był jeszcze opłatek dla zwierzątek opiekany na piecu - pychotka.
Aż nadszedł czas na podsumowanie roku i tegorocznych wydarzeń ....
Na pewno był to bardzo trudny dla mnie rok. Pożegnałam się z firmą, 4x walczyłam o dotacje na rozpoczęcie działalności - i jej nie dostałam, i zaczęłam szukać dla siebie miejsca, miejsca i zajęcia. Wszystko skupia się wokół rękodzieła i w tym czuje się dobrze. Decoupage, soutache, kartki, biżuteria, ostatnio szycie. Wszystko sprawia mi przyjemność - niestety wciąż daleko mi do osiągnięcia pełnego zadowolenia :( A bo to krzywo, nierówno, itd, itd ... A najgorsze jest pytanie czy z tego da się wyżyć?? No i wciąż nie mam tak naprawdę swojego miejsca. Oczywiście mogę korzystać z przestrzeni w "Kamienicy" i czuje się tam coraz lepiej ale wciąż nie czuję, że tam jest mój kąt :( Powierzchnia stołu kuchennego w moim mieszkaniu, który w końcu jest tylko stołem kuchennym a nie stołem do pracy rękodzielniczej Miłki Z., to też nie jest dobre rozwiązanie ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.
Jest on dla mnie oceną mojej pracy.