W ostatnim czasie dosyć sporo udzielałam się na kiermaszach i targach. Jak się nie udzielałam to szyłam, i szyłam, i szyłam, głównie to co na tych imprezach prezentowałam: jak nie czapki to torby, jak nie torby to czapki.
Aż w końcu nastąpił przesyt szycia toreb, już miałam dość i tak na przekór wszystkiemu (brzydkiej pogodzie za oknem, nienajlepszemu nastrojowi, itd) uszyłam ... kurę 😄 dużą Zośkę
Około 30cm wzrostu do tulenia, tyle też w przekroju poprzecznym
Zośka gościła na szkolnych warsztatach wielkanocnych, o których pisałam tutaj - była maskotką i inspiracją zarazem, była "gwiazdą na salonach".
A żeby nie czuła się zbyt samotna i nie gwiazdożyła zanadto to uszyłam jej dwie koleżanki.
I tak powstało trio:
duża Zośka, Złotopiórka i Zielononóżka 😊
Wszystkie z wolnego wybiegu, niestety żadna nie znosi złotych jajek.
Moje kolorowe i kwieciste kury stają do wyzwań:
po raz trzeci w wyzwaniu PRZEDWIOŚNIE
a także w wyzwaniu UKWIECONA WIELKANOC